fbpx

Green Canoe testuje Deskę Barlinecką

Gdy wprowadziliśmy się do domu na wsi, najpierw ucieszyłam się z okien wychodzących wprost na las. A potem z drewnianych podłóg. O tak – drewno na podłodze było moim długoletnim marzeniem. W licznych mieszkaniach, które wynajmowaliśmy, a później już we własnym mieliśmy plastikowe panele podłogowe. Te kilkanaście lat temu po pierwsze: nie było aż tak dużego wyboru paneli jak dziś – . A po drugie – ich jakość pozostawiała wiele do życzenia. I jak łatwo się domyśleć – nie byłam z nich zadowolona. Dziś sytuacja wygląda zdecydowanie inaczej, ale i tak – zdecydowałabym się raczej na drewno, albo w grę wchodziłaby właśnie tytułowa Deska Barlinecka.

Ile ludzi – tyle opinii, doświadczeń, sposobów używania czy nawet dbania o swoje rzeczy. Dlatego dziś nie będę się odnosiła do żadnych innych recenzji – a tylko do naszych, prawie rocznych doświadczeń. Ale zacznijmy od początku. Mimo, że w domu zastaliśmy podłogi drewniane – wymieniliśmy je jednak na wspomnianą deskę barlinecką już po kilku latach. I od razu tłumaczę dlaczego. Okazało się, że nasza podłoga została wykonana z drewna iglastego, które nie jest ani zbyt wytrzymałe, a dwa jeśli jest nieodpowiednio wysuszone, bądź użyte w nieodpowiednim momencie suszenia – pracuje potem w domu. I to jak pracuje! Szpary w naszej podłodze potrafiły mieć nawet 1 centymetr! Mogłam włożyć w nie kciuk. W pierwszym roku mieszkania poczułam ogromne zdziwienie – skąd one się tu wzięły? Zatrudniliśmy więc panów od cyklinowania podłóg, uzupełniliśmy wszystkie ubytki, zainwestowaliśmy sporo pieniędzy w najlepsze środki…i co? I tego samego roku – gdy tylko nadeszła zima i włączyliśmy ogrzewanie oraz uruchomiliśmy kominek – od razu pojawiły się spękania. Najpierw małe, potem coraz bardziej wyraźne, aż w końcu…tak, tak – szpary.

Teraz piszę o tym z uśmiechem na twarzy, ale uwierzcie mi – wtedy nie było mi do śmiechu. Sam proces cyklinowania i naprawiania podłogi wyjął nam 2 tygodnie z życia – dom był wtedy nie do użytku. Tak się cieszyłam z naprawionej podłogi – i na tak krótko. Zirytowani postanowiliśmy coś z tym zrobić. Wiem, że wielu ludziom nie przeszkadzają szpary w podłodze – nam przeszkadzały:) No a jeśli została już podjęta męska decyzja, że wymieniamy – padło od razu pytanie – Na co? Wiedzieliśmy jedno, że nie chcemy paneli plastikowych. I jak to w moim życiu bywa (już nie raz pisałam, że nie wierzę w przypadki:) – dokładnie wtedy zjawił się w Green Canoe Barlinek i narodził się tym samym od razu pomysł przetestowania ich desek. I drżyjcie narody! – w naszej umowie mamy zapis, że w przypadku naszego niezadowolenia z użytkowania towaru, wynikającego z jego wadliwości czy niespełnienia obietnic producenta – możemy o tym wyraźnie napisać na stronie. Czyli decydując się na test Green Canoe firma musiała się liczyć na rzetelną obserwację i używanie testowanego produktu. A jednak się decydują…o czymś to świadczy, prawda? 🙂

No i cóż. Mamy za sobą prawie rok korzystania z podłogi. Deska Barlinecka została położona w mgnieniu oka, a później użytkowana bez taryfy ulgowej. Rok korzystania z podłogi… Jakiej? Najcudowniejszej na świecie!:) Jestem nią najzwyczajniej w świecie zachwycona. Nie chciałam rezygnować z koloru białego więc wybrałam Jesion Lemon Sorbet Grande z kolekcji Tastes of Life. Ta Deska Barlinecka, pokryta białym, matowym lakierem, o strukturze drewna podkreślonej szczotkowaniem – idealnie wkomponowała się w nasze wnętrze. Od razu zresztą i Wy zauważyliście zmiany – pytając właśnie o podłogę, gdy tylko pokazałam salon po remoncie. Obiecałam Wam wtedy, że wszystko wyjaśnię, poprosiłam o cierpliwość – a to dlatego, że nie mogłam wydać opinii zaledwie po kilku tygodniach korzystania z niej. Za to dziś – proszę bardzo:)!

Deska Barlinecka spełniła nasze oczekiwania – przede wszystkim co do jakości. Co dla nas najważniejsze: cała podłoga, mimo bardzo intensywnego korzystania z kominka, nie rozeschła się ani na milimetr. Wygląda dokładnie tak samo jak w dniu położenia. Już przy wyborze, wyjaśniono mi, że dzięki kilku warstwom drewna układanym na siebie poprzecznie – nie ma szans na to, by później w użytkowaniu deska rozsychała się przy zmianach wilgotności pomieszczenia. Ale to nie koniec niespodzianek – nie dość, że deska okazała się być bardzo solidna to jeszcze jak wygląda:) Podłoga prezentuje się po prostu świetnie – i to nie jest tylko nasza opinia, jako użytkowników, ale przede wszystkim gości. I jeszcze jedna ważna cecha – kolor nie stracił nic na intensywności. Podłoga jest dokładnie tak samo biała jak w czerwcu zeszłego roku. I mówiąc szczerze – po kilku ładnych latach patrzenia na znienawidzone szpary – w końcu odetchnęłam z ulgą.

Mam nadzieję, że wszyscy, którzy tak często zasypywali nas pytaniami o podłogę – poczują się usatysfakcjonowani:) A tym, którzy szukają białych desek do swojego wnętrza, polecam bardzo Jesion Lemon Sorbet Grande. Jestem pewna, że będziecie zadowoleni.

autor: Joanna / greencanoe.pl  www.greencanoe.pl 

POZNAJ PODŁOGI BARLINEK: